Opublikowano Dodaj komentarz

Pierniczki dojrzewające z cynamonową whiskey

Fot. Ewa Rogala

Nie lubię nudy, taki mam już charakter. Lubię zmieniać, lubię próbować i lubię whiskey 🙂

Piernik staropolski to bezsprzecznie najlepszy piernik na świecie. Miód, cynamon i reszta korzennej szajki to przecież święta w stanie czystym 🙂

Szukając ciekawostek w temacie pierniczenia, natknęłam się na bardzo ciekawą teorię powstania piernika. Niegdyś przyprawy korzenne były niezwykle drogie. Ponieważ zazwyczaj import odbywał się drogą wodną, wilgoć panująca na statkach niszczyła cenne surowce. Ktoś – nie wiadomo, wymyślił sposób na przedłużenie trwałości przypraw, piekąc z nich bardzo twarde ciastka, w których dodatek miodu podbijał konserwację. Ciastka te były kruszone i dodawane np. do sosów mięsnych. Nasi przodkowie znali i doceniali moc ziół, wiedzieli, że taki sos doskonale pomaga w trawieniu smakołyków ze świątecznego stołu.

Piernik, którego nazwa pochodzi od słowa „pierny” czyli pieprzny, był dobrem na miarę leku! W klasztornych zapiskach znaleziono przepis na pierniki leczące niestrawność.

Piernik znalazł swoje zastosowanie również w magicznych rytuałach. Wróżenie z piernika było proste i ponoć całkiem skuteczne 🙂 Położony na dłoni piernik naciskamy palcem drugiej dłoni. Jeżeli piernik złamał się na trzy części, można w myślach wypowiedzieć swoje życzenie a na pewno się ono spełni. Z poniższego przepisu wyjdzie Wam tyle pierników, że możecie sobie wróżyć do usra… Wielkanocy 🙂

Czy Wam ta piernikowa chata wiedzmy nie wydaje się już taka przypadkowa ?

Pierniczki rządzą!

W moim domu pierniczki to jedyna dozwolona forma piernika. Zabawy przy tym jest zawsze dużo- nawet mój mąż typowy Grinch polubił wspólne pieczenie pierników! Wałkowanie, wycinanie i dekorowanie – kto nie lubi ten z policji 🙂 (Sorry Marcin) 🙂

Nasze pierniczki robimy nie z pudełka, ale z ciasta piernika dojrzewającego. Nie byłabym sobą, gdybym nie dodała czegoś od siebie. Do niedawna dodawałam amaretto, ale wyparła je cynamonowa whiskey – taka światowa się zrobiłam, hamerykańska 🙂

Skończ pierniczyć- dej przepisa!

Fot. Ewa Rogala

Mój przepis nie różni się bardzo od tych, które możecie znaleźć w internecie. Jednak jest w nim trochę niuansów, które w końcowym efekcie dają la piernik ideale 🙂

  • 1 kg jasnej mąki orkiszowej – do typu 600
  • 600 g miodu – nie musi być płynny, ale musi być najlepszej jakości. Ja mam to szczęście, że w ApiCentrum mamy swoje pszczoły, a najlepszy pszczelarz na świecie tj. profesor Łukasz Drajkowski, dba by ten miód był najwyższych lotów. Łukasz, jeżeli to czytasz, to my ten miód będziemy podgrzewać za co prze-pra-sza-my 🙂
  • 200 g masła i 50 g smalcu – jeżeli są na sali wegetarianie to zamiast smalcu dajcie kolejne 50g masła
  • pół szklanki mleka
  • 15g sody oczyszczonej
  • 3 szczypty soli
  • 3 jaja
  • dwa opakowania przyprawy do piernika – kiedyś robiłam swoją mieszankę, ale był taki rok w którym nie było goździków w sklepach, więc kupiłam gotową mieszankę i nie widzę różnicy. Chociaż uwielbiam te magię rozcierania ziół w moździerzu i tego mi jednak trochę brakuje.
  • 1 szklanka cukru
  • 80 ml cynamonowej whiskey – możecie kupić gotową- możecie sami „zmacerować”

Mieszaj, mieszaj…

Masło, smalec, miód i cukier podgrzewamy w rondelku aż się to wszystko rozpuści. Zostawiamy do wystudzenia.

Mąkę, sól oraz przyprawy mieszamy ze sobą. Ja jestem fanem robotów kuchennych, takich co to wrzucasz wszystko, zamykasz i miesza, miesza …

Do mleka dodajemy sodę i jaja i wrzucamy do wymieszanej z przyprawami mąki. Czekamy, aż masło z miodem i cukrem przestaną być gorące, dolewamy whiskey i dodajemy do reszty. Mieszamy to wszystko do połączenia składników.

Teraz piernik musi sobie dojrzeć, stwardnieć, popierniczyć 🙂

Wkładamy go do miski, a jeśli macie naczynie kamionkowe, to już w ogóle bajka. Ja odziedziczyłam po babci makutrę i w niej sobie mój pierniczek leżakuje. Możemy go trzymać w lodówce, piwnicy lub na tarasie. Ja zakrywam lnianą ściereczka, opatulam kocykiem i wystawiam ma taras.

Fot. Ewa Rogala

Najlepiej jakby piernik dojrzewał ok 6 tygodni, ale kiedyś w ferworze „noworodzia” zapomniałam nastawić go w listopadzie. Nastawiłam w grudniu i po 2 tygodniach piekłam – też okej 🙂

Dojrzały piernik będzie twardszy, niż ten świeżo nastawiony.

Kiedy piernik dojrzeje, to go wałkujemy, wycinamy kształty i pieczemy nasze pierniczki 11-12 minut w piekarniku nagrzanym do 170 stopni.

A teraz mój mały sekret 🙂

Upieczone pierniki nie lądują u mnie od razu w rękach chętnego i ufajdanego lukrem pomocnika do dekorowania. Wkładam je do słoja z kilkoma plastrami świeżej pomarańczy i zamykam. Plastry wymieniam co 2-3 dni. Po ok. tygodniu można dekorować. Będą naprawdę wyjątkowe <3

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.